Kategoria

Podroze


sty 01 2022 Zamiast jechać gdzieś na narty, lecę zaraz...
Komentarze (0)

Rzuciłem pracę by wyjechać gdzieś daleko

 

 

   No i stało się. Chwila o której myślałem setki razy podczas moich porannych posiedzeń wiadomo gdzie, wreszcie nadeszła. Wczoraj zgodnie ze swoim noworocznym postanowieniem, które chyba po raz pierwszy udało mi się spełnić, rzuciłem długoletnią pracę by zająć się tym co lubię najbadziej... jedzeniem i podróżami. Nie odchodzę jednak z nienawiści do tego czym obecnie się zajmuję, bo szczerze lubię to co robię i myślę, że jestem w tym dobry. Odchodzę raczej z miłości do tego czego nie dane mi było jeszcze poczuć dotykiem, zobaczyć na własne oczy lub posmakować. Chciałbym wreszcie poznać jakie jest życie gdzieś w najdalszych zakątkach znanego lub nienanego nam jeszcze świata i bawić się przy tym jak tylko mogę najlepiej. Zapraszam w unikatową podróż razem ze mną, Sądeczaninem Markiem.

   Straszny ze mnie cham i prostak, że nie przedstawiłem się nawet pisząc swój pierwszy akapit. Teraz jednak pozwólcie drodzy czytelnicy, że powiem kilka słów o sobie a żeby nie zanudzić nikogo na śmierć, będe pisał krótko i zwięźle na swój temat bo w sumie nie ma się nad czym rozpisywać. Na imię mam Marek lat 32 i pochodzę z okolic nowego sącza. Jestem jednym z wielu emigrantów w Wielkiej Brytanii, od prawie dziesięciu już lat przemierzającym brytyjskie szutrówki ciężarówką w ten sposób zarabiając na życie. Żywot szary jak wiele innych i właśnie to sobie uświadamiając, postanowiłem zmienić co nie co w swoim życiorysie, żebym kiedyś stary i schorowany miał większą satysfakcję wspominając stare dobre czasy. 

   Teraz kiedy już wiecie mniej więcej kim jestem i co robię mogę przejść dalej, by nakreślić pomysł i kontekst całego projektu, który nie jest zbyt skomplikowany i niezbyt dopracowany. Postanowiłem zdobyć wizę na jak najdłuższy pobyt w Indonezji by bez pośpiechu zwiedzać ten kraj złożony z przeszło 16 tysięcy mniejszych lub większych wysp. Wybrałem to miejsce ponieważ miałem okazję już kiedyś tam być na chwilę i bardzo mi się spodobały wulkaniczne krajobrazy przypominające olbrzymie kopce kreta i kręte drogi w sam raz na motocyklowe wypady. Pozytywnym zaskoczeniem były też ceny podstawowych produktów takich jak żywność i paliwo, które w porównaniu z naszymi standardami w europie jest przeszło dwa razy tańsze. Dzięki temu mając kilka funtów w kieszeni i niezbyt wygórowany zestaw potrzeb, można pozwolić sobie na dłuższy pobyt i świetną zabawę. Zawsze byłem zdania, że lepiej wydać więcej pieniędzy na bilet lotniczy by na miejscu cieszyć się niskimi cenami niż latać u nas po europie za grosze i wydawać krocie gdzieś w Barcelonie czy Amsterdamie. Owszem jest tam pięknie i w ogóle ale nie mam zamiaru płacić 30 euro za śniadanie czy następne setki na hotelowe noclegi. Paradoksalnie, dalsze wypady kosztują mniej niż te u nas za progiem.

   Nigdzie nie bawiłem się tak dobrze jak w Azji południowo wschodniej. Moje wcześniejsze wypady do Chin, Tajlandii czy wyżej wymienionej Indonezjii wspominam jako najlepsze wakacje w życiu i za każdym razem żałowałem, że muszę wracać do pracy tak prędko i w takim pośpiechu jezdzić od miasta do miasta. Teraz mam coś czego nie miałem nigdy wcześniej...czas.

   W tym roku wyjątkowo nie będę gołosłowny jeśli chodzi o moje postanowienia noworoczne. Dziś mamy 01/01/2021 a ja wylatuję już za dwa dni. Wygląda na to, że faktycznie byłem w stanie coś zmienić a czy jest to zmiana na lepsze, to się dopiero okaże. Zapraszam do lektury następnych wpisów, które będę już pisał już w hotelowym pokoju, spędzjąc w samotności 10 dni kwarantanny. Trzymajcie się i... Sczęśliwego nowego roku!